Kilka pierwszych minut filmu mi umknęło (dosłownie... zacząłem oglądać na scenie schodzenia po schodach w ciemności, i już tutaj dostałem orgazmu od gry światłem), chętnie to naprawię jak Ale Kino! jeszcze raz puści ten film. W każdym razie - nie wiem, od czego ten film się tak dokładnie zaczyna, jednak fabuła opiera się głównie na tym, że David Stillwell (Gregory Peck) stwierdza, że w jego biurze były 4 poziomy podziemia... A teraz jest tylko jedno. Kobieta, którą wyprowadził z ciemności, agresywnie na niego reaguje, choć widzi ją pierwszy raz w życiu. W mieszkaniu facet z bronią radzi mu opuścić miasto. Jego mieszkanie jest puste, a po jakimś czasie orientuje się, że nie pamięta co robił 2 lata temu, przed przystąpieniem do pracy... O co tu do diabła chodzi?!
Im dalej w las Nowego Jorku, tym więcej pytań, niebezpieczeństw, i coraz trudniej o odpowiedź. Film wsysa natychmiastowo i angażuje widza w łączenie mozaiki z kolejnych zdań wypowiedzianych przez napotkane postaci (rewelacyjny montaż!), razem z Davidem próbowałem znaleźć następny punkt zaczepienia, wyjścia z sytuacji.
Wspaniały film o walce o sprawiedliwość i samego siebie, z gęstym klimatem, rewelacyjnym scenariuszem i zdjęciami. Na takim diamencie najmniejsza rysa gryzie, tu tak jest z trzema scenami:
- strzelanina w piwnicy (niemrawa, szczególnie w porównaniu do reszty filmu);
- początek wątku z Shelą (scena w parku...);
- w jednej scenie psychoanalityk mówi, że kwestią dobra i zła zajmuje się teologia (więc chciałbym sprostować, że dobro i zło to kwestia moralna, czyli filozofia, religii nic do tego)
A poza tym - wielki film. Miłośnicy czarnych kryminałów koniecznie już teraz, reszta może poczekać z obejrzeniem z trzy minuty.
8+/10
Na YouTube tylko coś takiego znalazłem: drobna, mało znacząca scenka:
http://www.youtube.com/watch?v=to2xYmWnQAc